wtorek, 6 listopada 2012

Trois.


Flowers in my hair and your breath smelled like whiskey.
Promised anywhere that I'd go, take you with me.
Dancing on your feet like a child to the radio.

Czuję jak powieki mimowolnie opadają w dół i zapadam w dziwny letarg. Kto normalny nie śpi dwie doby, mało przy tym jedząc? Nigdy nie mówiłam, że jestem normalna.  Chwila czasu, by odnaleźć spokój, by móc wypocząć i zdaję sobie sprawę, że nie dam rady. Mimo że bardzo tego nie chcę, umysł wyświetla pokaz slajdów ze zdjęć, które schowałam głęboko w pamięci. Z nadzieją, że nigdy się do nich nie dokopię. Nie dajesz mi spokoju, chociaż jesteś daleko, robisz to, co do Ciebie należy, mnie atakuje Twoja roześmiana twarz. Śmiech dudni mi w głowie i wydaje mi się, jakby odbijał się w czaszce.
Wiosna trwa w najlepsze, jakby chciała udowodnić, że ten dzień jest wyjątkowy. Leżymy oboje wyciągnięci na kocu, wpatrzeni w niebo i niemal słyszę myśli kotłujące się w Twojej głowie. „Wiem, że pewnie o tym nie myślałaś, ale… Ja nie chcę być tylko przyjacielem” zaczynasz niepewnie, a ja z wrażenia podnoszę się gwałtownie do pozycji siedzącej. Robisz to samo i niepewnie kontynuujesz. „Czy sądzisz… sądzisz że moglibyśmy zostać parą?” Nie odpowiadam, mój gest wydaje mi się być najlepszą odpowiedzią. Zatapiam swoje palce w Twoich włosach i kosztuję Twoich ust. I jestem szczęśliwa. Na wszystko przyjdzie czas potem. Bo ile o prawdziwej miłości mogą wiedzieć osiemnastoletni gówniarze?
Pamiętam szok, w jaki wprawiły mnie Twoje słowa, pamiętam tę niepewność i nadzieję, że teraz wszystko będzie idealnie. Jakże się myliłam…
Proszę, daj mi już spokój, wystarczająco cierpię, nie mając Cię przy sobie i zastanawiając się nieustannie, gdzie jesteś, co robisz i co najważniejsze – z kim to robisz.
Obiecałam, że gdziekolwiek będę szła, zabiorę Cię ze sobą. Ale tam, gdzie teraz idę, Antoś nie ma miejsca dla nas dwojga i nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym, żebyś to zrozumiał.
Mój wycieńczony organizm wymyśla chore scenariusze, ale nie przyznam się przed nikim, jak bardzo mnie to boli. Zostałam sama, z misją do wypełnienia, a ludzie, którzy mnie otaczają, zdają się nie zauważać, że coś jest nie tak. Julia szuka nowego Romea i nieustannie chudnie w oczach. A ja muszę się przygotować do czegoś, co ma nastąpić już niedługo.

Śmierdzi chujowizną mi ten wczorajszy mecz. Tak czy inaczej: #GoSovia! 

4 komentarze:

  1. Czytam "Antoś" i się rozpływam, to złe. Jestem niewierna mojemu M.
    Weź mi tu z chujowizną nie wyjeżdżaj, ok? Bo nie będzie fleka.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, każdy w końcu musi wygrać :)Dzisiejsza pogoda wprawia mnie w podobny letarg...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiejsza pogoda zza oknem mnie dobija, a po przeczytaniu na serduchu tak mi się smutno zrobiło. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja musiałam tę chujowiznę na żywo oglądać, wr.
    Uch, jakie te uczucia potrafią być wredne.

    OdpowiedzUsuń